styl życia

Szafa wg zasady „cztery pory roku” – zalety

Jak już wiecie, w celu zapanowania nad ilością posiadanych przez siebie ubrań, wprowadziłam w swojej szafie zasadę odnoszącą się do czterech pór roku. Oznacza to, że wszystkie swoje ubrania przejrzałam i podzieliłam na cztery grupy – wiosna, lato, jesień, zima. Nic skomplikowanego.

W dalszej kolejności do codziennego użytku zostawiłam ubrania odpowiednie na teraz, pozostałe schowałam w drugiej części szafy. Od czasu do czasu robię delikatne przetasowania i pożyczam coś z innych pór roku, bo podział nie jest żelazny, jednak staram się to robić jak najrzadziej.

Szafa wg 4 pór roku – fantastyczne efekty

Po kilku miesiącach stosowania zasady cztery pory roku w odniesieniu do ubrań, widzę pierwsze efekty. Przede wszystkim, korzystając tylko z części posiadanych przez siebie ciuchów, szybko zapominam o tych, które schowałam przed wzrokiem. W efekcie, kiedy na początku tego tygodnia stwierdziłam, że to, co nosiłam całą jesień i w pierwszych dniach zimy już mi się znudziło, po tym jak zajrzałam do „odizolowanej” partii ciuchów, miałam wrażenie, że są to zupełnie nowe rzeczy. I … poczułam się jak na zakupach … we własnej szafie, a wiecie przecież, że tutaj oficjalnie ogłosiłam rok 2017 rokiem bez kupowania.

Nowa pora roku = NOWA (stara!) garderoba

Trochę przytłoczona szarością zimy i brakiem światła, postanowiłam na zakupach we własnej szafie wybrać trochę rzeczy w jaśniejszych kolorach. Starałam się tak dobierać ubrania, żeby jak największa liczba gór, czyli bluzki, swetry, żakiety, pasowała do jak największej liczby dołów – spodnie, spódnice. Dzięki temu możliwe jest tworzenie zestawów, w których zmiana tylko jednego elementu, daje wrażenie całkowicie odmiennego stroju, a nam w dużym stopniu ułatwia życie, bo nie musimy się zastanawiać, co na siebie włożyć. Dodam, że nigdy dwa dni pod rząd – teraz wybierz odpowiednie stwierdzenie: z braku laku/ z braku czasu / z braku pomysłu nie noszę tego samego zestawu ciuchów. Tak skomponowana szafa, sama te pomysły podsuwa.

Jeszcze więcej plusów

Inne zalety to nienaganny porządek w szafie, rzadziej włączana pralka i oszczędności, bo nie wydaję pieniędzy na ciuchy, zużytą do prania wodę i proszek.I najważniejsze – więcej wolnego czasu!!!

Znajdź swój sposób na 4 pory roku

Warto wziąć pod uwagę, żeby wybierane na daną porę roku ubrania nadawały się na różne okazje, bo jaki interes zrobimy, jeśli wybierzemy kilka fajnych ciuchów, ale odpowiednich tylko na weekend, a w poniedziałek ze zdziwieniem stwierdzimy, że nie mamy się w co ubrać do pracy, albo, że brakuje czegoś w sam raz na przyjęcie urodzinowe mamy, babci czy koleżanki.

Myślę więc, że decydując się na tworzenie garderoby na podstawie czterech pór roku, lepiej wyjść od większej ilości ubrań i w trakcie obserwować, co nosimy, a co wiele, wiele dni wisi sobie bezcelowo na wieszaku. Ubrania, które robią zbędny tłok oddajemy pod opiekę pozostałym porom roku.

Gorąco Wam polecam, poeksperymentujcie, a o swoich spostrzeżeniach koniecznie piszcie w komentarzach.

Mogą Was zainteresować również wcześniejsze wpisy nawiązujące do tematu:

Minimalizm w szafie – jak go osiągnąć?

Cel: minimalistyczna szafa cd.

Minimalizm to proces

Jeśli macie ochotę, poczytajcie też, dlaczego piszę Mieć mniej oraz od czego zaczynałam swoją przygodę z minimalizmem: Moja historia “minimalizowania”

Miejcie się cieplutko,

Iwona

7 myśli na temat “Szafa wg zasady „cztery pory roku” – zalety

  1. U mnie większość elementów garderoby nadaje się na 4 pory roku, wyjątek to dwie pary letnich spodni, biała spódniczka czy okrycia wierzchnie jak płaszcz, kurtka skórzana czy buty. Ale cała reszta: koszulki, bluzki, spodnie, sukienki, swetry, bluza są całoroczne;)

    Polubienie

    1. Podobnie jest i u mnie, dlatego możliwe jest pożyczanie u innych pór roku, jednak kiedy korzysta się tylko z części posiadanych przez siebie ubrań, w pewnym sensie „udając”, że są one tylko i wyłącznie na jedną porę roku, nie wiedząc tych ubrań przez dłuższy czas, kiedy pora roku się zmienia, ma się wrażenie posiadania zupełnie nowej garderoby i kolejne zakupy są nam już niepotrzebne ;)))

      Polubienie

  2. Czytając takie wpisy mam wrażenie, że ubrań mam za mało 🙂 Właściwie nie miałabym czego dzielić na pory roku, bo większość jest dość uniwersalna – chowam jedynie grube swetry, kurtki i krótkie spodenki w odpowiednim momencie. Chodzę w tym, co lubię, aż się rozpadnie (nie lubię nowych ubrań, a moi ulubieńcy pochodzą z lumpeksu). Ale coraz wyraźniej widzę pewne braki i wiem, że czas je uzupełnić.

    Polubienie

Dodaj komentarz