Witajcie!
To drugi wpis z serii Rok bez kupowania. Podsumowanie stycznia znajdziecie tutaj.
Dni i tygodnie bardzo szybko uciekają, a krótki luty tym bardziej. Czy i w tym miesiącu udało mi się osiągnąć wyznaczony cel? Oczywiście, że tak. W dodatku trwanie przy podjętym postanowieniu tak pozytywnie mnie nastraja, że mam wrażenie, że mój rok bez kupowania rozciągnie się na kilka lat!
Podobnie jak w styczniu, tak i w lutym moje zakupy opierały się tylko na produktach spożywczych – żywności i „chemii” w cudzysłowie, bo żel do prania, który się skończył zastąpiłam orzechami piorącymi. Na zakupowej liście nie znalazły się ani ubrania, ani żadne kosmetyki – te raczej zużywałam (jestem na etapie pozbywania się resztek), bo dążę do posiadania tylko jednej sztuki szamponu, kremu itd. Szanuję jednak swoje pieniądze i stopniowo zużywam zapasy zgromadzone w mojej domowej drogerii – pisałam o tym tutaj. Jestem już na ostatniej prostej, a to znaczy, że jest naprawdę dobrze.
Biorąc pod uwagę, że w lutym całe dwa tygodnie spędziłam chora w łóżku, to możliwości, żeby zrobić zakupy spadły do 50%, za to z kwot wydanych w aptece zebrała się niemała sumka. W tym czasie sklepy w moim imieniu odwiedzali moi prywatni „gońcy”, a ja spod kołdry wydawałam zakupowe dyspozycje:) To był bardzo fajny detoks od kas, kolejek i ostrych, sklepowych świetlówek, więc jeśli wiesz, że Tobie też dobrze coś takiego zrobi, jesteś w trakcie minimalizowania swoich potrzeb, próbujesz nabrać dystansu do kupowania lub po prostu uważasz, że sklepy tak bardzo Cię wciągają, że niepostrzeżenie kradną twój czas, to poślij na zakupy swoją drugą połówkę lub kogokolwiek innego, kto zechce wyświadczyć Ci przysługę.
Luty oprócz chorowania miał też swoje plusy. Pozwolił mi na zrobienie trzydniowej przerwy w środku tygodnia i naładowanie baterii w górach, złapanie kilku promieni słońca wśród bieli śniegu oraz relaks na basenie i w saunie.
Udało się uniknąć tłumów, co było dodatkowym atutem krótkiego wyjazdu.
W lutym zaliczyłam też kilka dłuższych tras jako kierowca (jeśli pamiętacie, to niedawno odebrałam prawo jazdy), zrobiłam swoje pierwsze w życiu sushi, rewelacyjną zupę krem z brokułów i jeszcze bardziej rewelacyjny makaron z pieczarkami i krewetkami. Na samo wspomnienie robię się głodna!
Ponadto trochę pieniędzy, kóre jeszcze kiedyś wydałabym na sweter lub bluzkę przelałam na rzecz 12. Półmaratonu Warszawskiego, w którym pobiegnie mój znajomy Mariusz, zaś zebrane pieniądze trafią do Fundacji Rak’n’Roll – tutaj link – możecie sprawdzić, o co dokładnie chodzi. A poniżej krótki fragment wypowiedzi Mariusza:
Wsparcie Fundacji Rak’n’Roll jest dla mnie oczywiste ponieważ 15 lutego 2017 mój Tata przegrał nierówną walkę z nowotworem. Tak, z pełną premedytacją uderzam w Wasze emocje i liczę na Waszą empatię. Zresztą któż z nas nie ma wokół siebie osób, których dotknęła choroba nowotworowa?
Być może w Waszym najbliższym otoczeniu działają inne stowarzyszenia lub fundacje, które warto wesprzeć. Jeden przelew, a jaka satysfakcja! I co najważniejsze, pamiętajcie, że nie wysokość datku się liczy, a gest i chęć niesienia pomocy.
A jak Wam minął luty? Walczycie z zakupami czy macie dystans? Być może realizujecie swój własny rok bez kupowania? Ja coraz częściej łapię się na tym, że coś, co na pierwszy rzut oka wydaje mi się potrzebne, po chwili jest bezsensownym wydaniem pieniędzy i oczywiście tego nie kupuję 🙂
Jeśli na bieżąco chcecie dowiadywać się o nowych wpisach, to zapraszam Was do polubienia mojej strony na facebooku.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Iwona
Szkoda, że coraz częściej zadajesz te banalnie głupie pytania, które mają na celu zwiększenie ruchu w komentarzach. Ale może nie umiem się nie rozczarowywać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyli bez pytań? Nie ma sprawy przemyślę kwestię:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem czy ‚bez’. Przecież to Twój blog i wszystko na nim możesz. Może też jestem przeczulony na te wszystkie socjotechniki.. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Temat i tak przemyślę:) pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja mało kupuje odkąd więcej pracuje 🙂 więcej pracuje =więcej zarabiam =więcej oszczędzamy bo nie ma czasu na zakupy 🙂 taki tryb pracy bardzo mi odpowiada 🙂
U mnie luty jednak pociągnął za kieszeń że względu na remont pokoju który robiłam. Ale to motywuje mnie żeby wszystkie posiadane dotąd rzeczy przebrać i posegregować 🙂 pomogła mi w tym książka Tokimeki, polecam 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Zdecydowanie ktoś wyżej mocno „przeczulony”, pytania zostaw Iwonko, to elementarna zasada „pobudzenia” i zachęty do reakcji na odczytany tekst:) Który oczywiście ponownie był super. Warto uwzględnić, że sama nie wyobrażam sobie zastosowania takiej idei u mnie, ale będę z chęcią śledzić Twoje poczynania:) Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kasiu, dzięki za opinię 🙂 Pędzę zobaczyć, co u Ciebie słychać 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ja też mocno ograniczam zakupy 🙂
Super, że udało Ci się wygospodarować nieco czasu na wypad w góry – szczerze zazdroszczę okoliczności przyrody ❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hehe. Toż to Jarnołtówek:-) Pozdrawiam z okolic.
PolubieniePolubienie
Dziękuję:) Również pozdrawiam! 🙂
PolubieniePolubienie