rok bez kupowania · styl życia

Szczęśliwa 7-ka! Siedem miesięcy bez nowych ubrań + duża porcja motywacji

Witajcie:)

Miało być po prostu „Rok bez kupowania – lipiec”, ale skoro to już siódmy miesiąc, podczas którego obyłam się bez nowych ubrań, to stwierdziłam, że tytuł tego tekstu musi jednak brzmieć inaczej – tym bardziej, że niekupowanie naprawdę może uszczęśliwiać. Z pewnością daje też poczucie wolności, niezależności i sprawczości, bo nagle coś, co wydawało się przez lata niemożliwe (jak to? miałabym sobie tego nie kupić???), staje się proste jak bułka z masłem. A wiecie, że taka zwykła bułka może naprawdę dobrze smakować. Tak też jest z niekupowaniem.

podroz-minimalizm-miec-mniejJeżeli po każdych zakupach powtarzasz sobie, że to już te ostatnie i nie masz zamiaru nic więcej kupować, a stan taki trwa tylko do kolejnych zakupów, to seria tekstów Rok bez kupowania jest jak najbardziej  dla Ciebie. Zaczytuj się, inspiruj i czerp, ile tylko się da (odnośniki do poszczególnych miesięcy znajdziesz na stronie głównej). Jeżeli teksty te sprawią, że jedyną inwestycją w siebie przestanie być dla ciebie zakup nowej bluzki, to koniecznie daj znać, w komentarzach jest mnóstwo miejsca:)minimalizm-blog-oszczedzanieJeszcze do niedawna miałam ten sam problem. Wyprzedaże i nowe kolekcje kusiły, oj kusiły. I to za bardzo! Najgorsze, że taka kolekcja, kiedyś jedna na sezon, jak w poważnych domach mody, teraz ma kilka wernisaży, bo nowe ubrania w sklepach pojawiają się stopniowo. Co kilka tygodni, kolejny idealny ciuch pachnący nowością, zerka na nas zawadiacko z wieszaka, by go kupić! Emocje stale są podsycane, a konsumpcyjne bestie, które tkwią w większości z nas, regularnie otrzymują świeży pokarm.

 

 

I o to w tym wszystkim chodzi, żeby ciągle nam się wydawało, że czegoś potrzebujemy, że to, co już mamy jest wręcz przeterminowane i niemodne. Tym większa satysfakcja, kiedy z premedytacją można powiedzieć: to nie dla mnie, już mnie to nie interesuje. Powtarzałam to w styczniu, lutym, marcu, kwietniu, maju, czerwcu i lipcu. Teraz będę powtarzać to sobie w sierpniu.

miec-mniej-blog-minimalizmminimalizm-blogkazimierz-architektura.jpgminimalizm-blog-lifestyleMam nadzieję, że i Ciebie udało mi się zmotywować do niekupowania. Pamiętaj, że nie jest ważne, kiedy zaczniesz. Ja wyznaczyłam sobie początek roku, ty równie dobrze możesz zacząć teraz. Zajrzyj do szafy. Jestem pewna, że masz wystarczająco dużo ubrań. Dramatu nie będzie i raczej nie powiesz, że nie masz się w co ubrać. Pomyśl przy tym, ile pieniędzy dzięki temu nie opuści twojego portfela i na jakie cele mogłabyś je spożytkować. Cele o wiele bardziej wartościowe, niż nowy ciuch. Nie spędzając wolnego czasu w galerii handlowej, nagle okaże się, że możesz poświęcić go o wiele więcej na pasje – moimi od zawsze były rośliny – zaczęłam uprawiać swój mini-warzywniak oraz podróże – staram się kiedy tylko mogę odwiedzać miejsca, w których jeszcze nie byłam – w lipcu były to Muzeum Narodowe w Warszawie i wystawa malarstwa polskich artystów XIX i XX w., Kazimierz Dolny i Kielce, a tam Instytut Dizajnu.

 

minimalizm-blogmiec-mniej-blog-minimalizmminimalizm-blog-oszczedzanie

minimalizm-blogNie nowe rzeczy, a wrażenia i wspomnienia, które pozostają po tym, kiedy spełnimy kolejne swoje marzenie są najlepszą nagrodą i składają się na to, że postrzegamy nasze życie jako udane, a siebie, jako osoby szczęśliwe. Tak więc do dzieła Dziewczyny i Chłopaki (o ile wy również za dużo kupujecie).

Jeżeli to jeszcze za mało i potrzebujesz dodatkowych bodźców, możesz przeczytać jeszcze to:

Wrażenia zamiast rzeczy – podróż do Albanii

Ile rzeczy tak naprawdę potrzebujemy?

Szanuj siebie i swoje pieniądze

Życzę Wam udanego sierpnia!

Iwona

11 myśli na temat “Szczęśliwa 7-ka! Siedem miesięcy bez nowych ubrań + duża porcja motywacji

  1. Bardzo lubię Twoje wpisy o niekupowaniu, konsumpcji itp. Są mega motywujące. Sama staram ograniczać z zakupy więc Twoje wpisy mnie w tym umacniają. Dzięki i nie przestawaj pisać!

    Polubienie

  2. Hej Iwono, cieszę się, że trafiłam na Twój blog, ja też nie kupuję. Przestałam jakieś trzy lata temu, kiedy przeprowadziłam się w Pireneje, tutaj mieszka tylko 20 osób w wiosce, więc nie ma nawet przed kim się pochwalić 😉 a poza tym nie mamy tutaj sklepów. Wybrałam to miejsce między innymi z tego powodu, szukałam bowiem ciszy, nigdy też nie lubiłam chodzić do sklepów, więc u mnie wyszło jakoś tak naturalnie. Robię zakupy raz na rok lub raz na 1’5 roku, przyjmuję też ciuchowe prezenty 😉

    Polubienie

      1. dzięki! Trzymam kciuki za Twoje minimalistyczne wyzwania! I zapraszam do siebie, w jutrzejszym poście zdjęcia z nad jeziora w Pirenejach 😉

        Polubione przez 1 osoba

  3. Nie jesteś minimalistką, jeno normalną kobietą 🙂 Kiedyś wygrzebałem się z długów, a wygrzebałem się głównie poprzez zaprzestanie kupowania. Potem, gdy kredytu już nie było, miałem więcej i więcej pieniędzy, a im więcej pieniędzy miałem, tym mniej pociągało mnie kupowanie. Myślę, że im mniej grosza człowiek ma, tym bardziej pociągają go rzeczy materialne, ale gdy kiesa pełna, można nabyć cokolwiek w każdym momencie, więc wydawanie przestaje stwarzać przyjemność. Część korzeni konsumeryzmu tkwi w pożądaniu nieosiągalnego. Przeczytam inne Twoje teksty – zobaczę, czy jesteś aż taką minimalistką, jak ja 😉

    Polubienie

    1. Zapraszam do czytania:) Minimalizm wziął się u mnie z przesytu, długów nigdy nie miałam. Nie tylko nie kupuję nowych ubrań, ale z rozmysłem ograniczam również ilość kosmetyków, z jakich korzystam oraz otaczających mnie przedmiotów, zostawiając tylko te niezbędne. Nie kupuję nie dlatego, żeby oszczędzać, tylko, żeby nie powiększać zasobów swojej szafy, a z czasem jeszcze bardziej minimalizować jej zawartość. Pieniądze, które nie są wydawane na nowe ciuchy są jak najbardziej satysfakcjonujące, ale jeszcze bardziej wartościowy jest dla mnie wolny czas, który zyskałam rezygnując z zakupów, bo ograniczam nawet ilość odwiedzin w zwykłym spożywczaku {czytaj: nie chce mi się tam chodzić:) ).

      Polubienie

  4. Bardzo chciałabym kiedyś spróbować podobnego wyzwania, jednak ciągle nie jestem na nie gotowa. Czuję, że jeszcze niedopracowałam garderoby, co nie oznacza, że ciągle latam na zakupy. Nie, ale jestem w sytuacji, kiedy już wybrednie patrzę na ciuchy, bo liczy się klasyka, jakość i cena, a w między czasie sporo starszych egzemplarzy już kończy swój żywot… 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz