rok bez kupowania · styl życia

Cele na rok 2017: rok bez kupowania

Witajcie w Nowym Roku!

Mam nadzieję, że będzie on dla Was jeszcze lepszy niż ten miniony! Nie wiem, jak Wam, ale mi rok 2016 przeleciał tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy! I zakończył się realizacją marzenia, i celu, który długo, a właściwie przez lata odkładałam na potem.

Postanowiłam wziąć w końcu byka za rogi i w wieku trzydziestu lat, w grudniu, 2 dni przed zakończeniem roku 2016 zostałam kierowcą!!! Nadal jestem z siebie dumna jak nigdy dotąd;)

rok-bez-kupowania

Pora jednak na nowe cele. Ten pomysł zrodził się w mojej głowie jeszcze jesienią. Długo zastanawiałam się czy dam radę i czy w ogóle powinnam ogłaszać ten fakt publicznie… Ale cóż, może kiedy uwiecznię swoje ambitne postanowienie na tym blogu, a Wy o nim przeczytacie, będzie to jeszcze większa motywacja i wytrwam;) Przede mną bowiem dwanaście miesięcy bez kupowania.

Oficjalnie ogłaszam więc rok 2017 rokiem bez kupowania!

Skąd takie postanowienie? Po części stąd, że chcę się choć w minimalnym stopniu wymknąć mechanizmom rynkowym, które sterują nami jako społeczeństwem i każdym z nas z osobna. Wpływają na nasze zachowania i wybory. Moim celem jest bardziej świadome życie tu i teraz, bez przyziemnych marzeń o nowym, mięciutkim sweterku w kolorze, którego jeszcze nie ma w mojej szafie. Pewnie rozumiecie, o co chodzi;)

Rok bez zakupów, bo… jestem wygodna i szkoda mi czasu

Kolejnym powodem jest najzwyklejsza wygoda… Po prostu, najzwyczajniej w świecie nie chce mi się już przeglądać zawartości sklepowych wieszaków, szukać rozmiarów, nie chcę tracić czasu na mierzenie, stanie w kolejkach, nie chcę też inwestować pieniędzy w nowe rzeczy. Powiecie, że zakupy można przecież robić on-line, ale dla mnie przeglądanie oferty sklepów internetowych również jest aktualnie stratą czasu.

Znudzenie kupowaniem

Moje nastawienie jest wynikiem wielu bardzo prozaicznych sytuacji, kiedy to wielokrotnie z niesmakiem i znudzeniem wychodziłam z butików, do których przyciągnęły mnie ładne wystawy. W środku okazywało się, że nie da rady  znaleźć tam nic wartego uwagi, nietuzinkowego. Wszędzie było to samo lub coś podobnego. Takie same kolory, nadruki, kroje, poza tym jakość nijak się miała do ceny, a moja niechęć do płacenia za dziwnej jakości materiały, w których skóra się po postu dusi w zastraszającym tempie rosła. I w końcu pod koniec 2016 roku urosła do takiego poziomu, że w 2017 nie mam ochoty już nic kupować.

Wszystko już mam

Moje postanowienie nie miałoby jednak racji bytu, gdyby nie silne przekonanie, że mam wszystko, co jest mi potrzebne. Stworzyłam garderobę na tyle obszerną, że bez problemu może mi służyć przez cztery pory roku i na różne okazje jeszcze przez wiele lat. Zauważyłam zresztą, że w swojej szafie mam już wiele takich rzeczy, które towarzyszą mi od paru ładnych lat i nadal wyglądają świetnie, co jeszcze bardziej skłoniło mnie do podjęcia decyzji o roku bez kupowania. Sekretem tych ubrań jest dobra jakość, a co za tym idzie – lepszej jakości tkaniny, które, o ile chce nam się czytać metki, od czasu do czasu można jeszcze znaleźć w sieciówkach. Nie bez znaczenia są również ponadczasowe kolory, klasyczne fasony i odrobina intuicji, która podczas dokonywania wyboru jest chyba najważniejsza.

Rok bez kupowania = czysty zysk

Przez chwilę zastanawiałam się czy swojego rocznego eksperymentu nie poszerzyć o dodatkową część, która dostarczyłaby namacalnych dowodów wynikających z niekupowania. Chciałam po prostu robić regularny przegląd w ulubionych sklepach, żeby przekonać się czy coś wpadnie mi w oko. Ciuchy, które kusiłyby najbardziej „kupowałabym” na niby, bo całą kwotę planowałam wrzucać do jakiejś skarbonki czy specjalnie przeznaczonego na ten cel pojemnika, słoika czy czegokolwiek. Stopniowo zysk z takich udawanych zakupów rósłby, obnażając prawdę o kasie, która uciekłaby z portfela, gdyby nie rok bez kupowania. Nie planuję jednak realizacji tego pomysłu, bo przeraża mnie wizja regularnych wizyt w sklepach lub na ich stronach internetowych… Zostaję przy samym niekupowaniu odzieży, dodatków itd.

W 2017 roku kupować będę jedynie artykuły spożywcze, niezbędną chemię i kosmetyki (o nich planuję przygotować osobny wpis ), ewentualne lekarstwa i tyle. Na tym lista się kończy. Chcę się ograniczyć do minimum, bo wydaje mi się, że swój czas jest o wiele lepiej niż na zakupy wykorzystywać na inne cele np. na spacery w mroźnych promieniach  słońca.

cel-zero-zakupów

Jeżeli mój eksperyment wydaje się Wam na tyle ciekawy, że chcielibyście do niego dołączyć, to oczywiście zapraszam. A może sami już coś takiego realizowaliście?

Tak czy siak, trzymajcie za mnie kciuki;)

Z pozdrowieniami,

Iwona 

Zdjęcie pochodzi z pixabay.com

20 myśli na temat “Cele na rok 2017: rok bez kupowania

  1. Wiesz co Iwonka, wracam sobie właśnie z cudownego weekendowego pobytu nad naszym morzem i przeczytałam wszystkie Twoje wpisy. Magiczna granica 30stu lat chyba u większości z nas zmienia punkt widzenia, poziom świadomości swojego „ja” i wszelkich potrzeb. To cudowne! Zainspirowałaś mnie, tym bardziej, że od dawna nienawidzę wręcz zakupów 😂paradoks w świecie kobiet 😉 porządek w szafie „sprawiłam” sobie ostatniego dnia 2016 roku. Czekam na dalsze wpisy. Postaram się w tym swoim braku czasu i realizacji morza nowych projektów czytać regularnie

    Polubione przez 1 osoba

      1. Po przekroczeniu 30stu wiosen pojawiła się także potrzeba „odkurzenia” znajomości ze szkolnych czasów…więc może uda się spotkać na minimalistycznej herbacie (bez ciasta), jak kiedyś będę w Raciborzu 😉🌸
        Tobie również samych dobroci życzę 🍓

        Polubienie

      2. Po przekroczeniu 30stu wiosen pojawiła się także potrzeba „odkurzenia” znajomości ze szkolnych czasów…więc może uda się spotkać na minimalistycznej herbacie (bez ciasta), jak kiedyś będę w Raciborzu 😉🌸
        Tobie również samych dobroci życzę 🍓

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz