rok bez kupowania

Dążenie do minimalizmu pomaga poznać prawdziwe potrzeby. 10-ty miesiąc bez nowych ubrań.

Decyzja o uproszczeniu życia i zminimalizowaniu liczby posiadanych przedmiotów może z początku boleć. Uświadamiamy sobie wtedy, jaki śmietnik nas otacza oraz ile pieniędzy wyrzuciliśmy w błoto.

Wydaje mi się jednak, że po pierwszych tego typu refleksjach, przychodzi wrażenie cudownego oczyszczenia z naleciałości, które przyjmowaliśmy na siebie i zaszczepialiśmy w naszym umyśle inspirując się tym, co było akurat na czasie, ale nie było naszym własnym wyborem, a jedynie zachcianką, chęcią upodobnienia się, posiadania tego samego, co inni, ponieważ konkretne przedmioty są obecnie wyznacznikami statusu.

Zdarzyło mi się kiedyś wypełnić ankietę. Znalazło się w niej pytanie o posiadanie telewizora. Wtedy go nie miałam. Teraz znowu nie mam. Z ankiety wynikało, że jego brak to oznaka ubóstwa. Przy czym ja z całą pewnością uboga nie jestem, ani się taka nie czuję. Wiele razy pisałam, że minimalizm i upraszczanie życia nie jest dla każdego. Decyzja o takiej rewolucji w życiu musi być naprawdę przemyślana. Zastanów się więc czy to na pewno pasuje do twojego charakteru i stylu życia. Nie ma sensu ograniczać się na siłę i zmuszać do bezsensownych wyczynów, które być może nie przyniosą Ci satysfakcji, a jedynie frustrację.

Jeżeli jednak wsłuchasz się w swój wewnętrzny głos, a ten podpowie Ci, że właśnie takie działanie na danym etapie życia jest Ci potrzebne, to raczej nie będziesz żałować. Odkopiesz z gruzów swój prawdziwy charakter i realne potrzeby, a zrzucisz wszystko to, co przez lata zostało narzucone przez otoczenie, kolorowe magazyny i ekrany. Wszystko co uważałaś za swoje, a takie nie było.

rok-bez-zakupow-miec-mniej

Zanim weszłam na drogę bez kupowania (nowych ubrań, bo w dalszym ciągu jestem konsumentką, choć coraz bardziej świadomą), to wydawało mi się, że kupować muszę, powinnam i jest to coś naturalnego, z czym w ogóle nie powinno się dyskutować. Miałam w głowie przekonanie, że choć raz w miesiącu wypada sobie coś kupić. W nagrodę. Za podejmowane każdego dnia wysiłki itp. Tyle, że nagrody mogą mieć różny charakter i nie zawsze musi to być nowa rzecz, ale tego dowiadujemy się, po odgruzowaniu swojego wnętrza z naleciałości. To takie dojrzewanie do mądrości, zdobywanie niezależności i wolności, która w dzisiejszym świecie jest moim zdaniem wartością deficytową. I tak zawsze już będziemy elementem systemu, bo musimy zarabiać pieniądze, płacić rachunki, korzystać z ubezpieczenia, pomocy lekarskiej i wielu innych usług budujących i określających społeczeństwo, dlatego poczucie sprawczości, świadomość, że nikt nie wywiera na nas nawet ukrytego wpływu, może dać nam choć namiastkę wolności, za którą tęsknimy. Od dziesięciu miesięcy nie kupiłam ani jednej sztuki nowej odzieży i czuję się z tym świetnie. Bez kompleksów, za to wolna, jak nigdy dotąd, bo zdystansowana do kupowania.

minimalizm-to-proces

Rezygnacja z konsumpcjonizmu, przynajmniej częściowa, może tę wolność jedynie pogłębić, odkryć nasze rzeczywiste potrzeby. To, co chcę, czego nie muszę, co sprawia mi radość, a co zwyczajnie frustruje, co jest mi narzucane z góry przez reklamy w telewizji i internecie, pozornie nie oglądane, ale drążące w głowie tunele, aż do wywarcia pewnego skutku, kiedy to już zastanawiamy się: MOŻE JEDNAK WYPADAŁOBY TO MIEć?

Swoje prawdziwe potrzeby odkryjemy, jeżeli do zmiany podejdziemy świadomie, nie dlatego, że to modne. Samo pozbycie się nadmiaru i niekupowanie nowych rzeczy to tylko wstęp do rewolucji. Jeżeli nie będzie przemyślana, to może się okazać, że znaleźliśmy się w zupełnie pustym mieszkaniu, z pustą szafą i nadmiarem wolnego czasu, z którym nie wiemy, co mamy zrobić. Warto więc zadać sobie pytanie, dlaczego chcemy podjąć ten trud i czy to na pewno dla nas, żeby nie okazało się, że bajka minimalizmu sprzedana w najnowszym poradniku na ten temat, w rzeczywistości jest dla nas koszmarem.

 

Pozdrawiam Was serdecznie!

Iwona

6 myśli na temat “Dążenie do minimalizmu pomaga poznać prawdziwe potrzeby. 10-ty miesiąc bez nowych ubrań.

  1. Zuch! Brawo, brawo, brawo!
    Tak sobie pomyślałem, że (pozwolę se, a co ;)) Twoja droga jak droga zen: zataczanie wielkiego koła.
    I tak myślę sobie, że (pozwolę se drugi raz…) najfajniejszą wolnością będziesz cieszyć się wtedy, kiedy w końcu pójdziesz i sobie coś kupisz. Z potrzeby. Ale już wolna od potrzeb.
    Szacun jak zawsze!

    Polubienie

  2. Wydaje mi się, że nigdy nie kupowałam zbyt dużo. Nie musiałam wybierać minimalizmu, bo właściwie zawsze było to dla mnie coś naturalnego. Tzn. nie jest dla mnie ważna ilość posiadanych przedmiotów, Chcę jednak by wszystko to co mam, było rzeczywiście wykorzystywane. Totalnym bezsensem jest kupowanie rzeczy, które później tylko zalegają w szafach. 😉

    Polubienie

    1. Niestety w wielu polskich domach od wiele szaf…a w nich mnóstwo rzeczy… Każdy ma inną naturę, przyzwyczajenia i pragnienia. Super, że dla Ciebie praktyczna strona przedmiotu jest najważniejsza. Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz